wtorek, 20 września 2022

Kult Śmierci Saturna...cz.2z4

 

Kult Śmierci Saturna – 
Od Purpurowej Mgły do Złotych Dni


Gwałtowny rozbłysk Saturna w polarne słońce wprowadził ludzkość w jej bajkowy Złoty Wiek. Prześwitująca drabina wyciągała się teraz przez całe niebo, zwężający się ku górze słup światła który był Osią Świata dla Ziemi, jej Axis Mundi – a wraz z nim nadeszła śmierć i zniszczenie.

Aktywność ekstremalnych trzęsień ziemi i zmian klimatycznych przyniesiona przez nagłe zwiększenie energii wypromieniowywanej przez Saturna. Rezultatem większej emisji energii byłaby intensyfikacja niewidzialnych prądów napięcia plazmy obejmująca dystans pomiędzy dwoma ciałami (prądy te nazywamy dzisiaj prądami Birkelanda i są one w dużej mierze odpowiedzialne za zorzę polarną). W rezultacie nastąpiłaby nagła manifestacja aktywności zórz na biegunach Ziemi, niewidzianych przed rozbłyskiem Saturna, za nimi nastąpił pokaz tworzenia się łuku elektrycznego sięgającego w przestrzeń ku nowemu polarnemu słońcu.


Wizja efektów elektrycznych na system Saturna gdy jego osłona plazmowa weszła w kontakt z heliosferą Słońca. Intensyfikacja wyładowań elektrycznych spowodowałaby powstanie gigantycznego międzyplanetarnego wyładowania z gwałtownym wydaleniem z masy Saturna ciała które ostatecznie stało się znane jako Wenus. Prądy Birkelanda wytworzyłyby wokół Ziemi zintensyfikowaną aktywność zórz i rozciągnęły aż do Marsa i Saturna tworząc efekt podobny do widzianego z powierzchni Ziemi słupa. Poprzednio jajowata powłoka plazmowa Saturna zaczęłaby się zrównywać z heliosferą Słońca stając się przezroczystą. Słońce można było teraz zobaczyć jako stłumioną gwiazdę zbliżającą się od Wschodu. (obraz nie jest w skali)

Dzięki polarnej pozycji Saturna na niebie i dzięki jego efektowi grawitacyjnemu (podobnemu efektowi pływów wywoływanych przez Księżyc ale w stacjonarny sposób) na biegunie północnym uformowana była góra wody. Nagły rozbłysk Saturna rozproszyłby ten ciąg grawitacyjny i uwolnił tę górę wody która w niszczycielski sposób rozlałaby się po całej półkuli północnej.

Bąbel wodny utrzymywany w miejscu przez ciąg grawitacyjny Saturna zostałby uwolniony gdyby ciąg grawitacyjny został rozproszony przez rozbłysk Saturna. Woda rozprzestrzeniła by się wtedy po całej półkuli północnej w katastrofalnej powodzi.


Mamuty w ciepłej tropikalnej Syberii złapane przez powódź spowodowaną załamaniem się bąbla wodnego utrzymywanego poprzednio na biegunie północnym przez ciąg grawitacyjny Saturna. Pośród zwiększonej aktywności zórz można zobaczyć intensywny prąd Birkelanda. Rozciąga się on aż do rozbłyskującego Saturna podczas gdy nocny świat mamutów zmierza ku swemu jasno rozświetlonemu końcowi

(Możliwe, że prąd Birkelanda doprowadził do zniszczenia baldachimu wodnego opisywanego w wielu starożytnych mitach z którego być może powstał wodny bąbel na biegunie północnym. Jak słusznie zauważył to Zillmer mieliśmy do czynienia z całą serią katastrof trwających tysiące lat i, że uznanie, że miały one miejsce całkiem niedawno jest ważniejsze od dokładnego przebiegu ciągu tych kataklizmów – przypis tłumacza)

Wyginięcie mamutów: Charles Genenthal

W wyniku wirującej natury prądu Birkelanda łączącego Ziemię z jej polarnym słońcem na biegunie północnym miałoby miejsce gigantyczne, podobne huraganowi wydarzenie. Zastępując poprzednią górę polarnej wody ta wirująca masa plazmy wyssałaby ogromne ilości wody do atmosfery wysyłając ją potem z powrotem na Ziemię z miażdżącą siłą powtarzając to wraz z każdym przyszłym zaburzeniem elektrycznego połączenia pomiędzy Ziemią i Saturnem. Powstałe w wyniku tego powodzie nękałyby gatunki żyjące na wyższych wysokościach na półkuli północnej.


Zawirowany i zintensyfikowany prąd Birkelanda łączący Ziemię z Saturnem wytworzyłby wir polarny wspierając jednocześnie gęstą aktywność zórz wokół kręgu arktycznego. Nachodzące ze Słońca światło dodałoby zieleńszego widma do światła docierającego do powierzchni Ziemi rozpoczynając proces zmian w ziemskiej wegetacji do barwy głównie zielonej. Po raz pierwszy ludzie na Ziemi doświadczyliby również po raz pierwszy zjawiska dnia i nocy.

Dodając do tego nagłe i cięższe zmiany w grawitacji Ziemi w wyniku zmian elektrycznych w rozbłyskującym brązowym karle mamy sytuację która doprowadziłaby do pierwszej serii głównych wyginięć zwierząt dla większych, i teraz znacznie cięższych gatunków zwierząt. Te z nich które nie były zdolne da zaadaptowania się do nowych dziennych warunków również znalazłyby się pod presją przeżycia. W tym samym czasie podobna zorzy aktywność plazmy Birkelanda na biegunie północnym Ziemi zaczęłaby się manifestować jako wirtualne schody światła widziane jako zwężający się promień półprzezroczystego światła sięgającego całą drogę aż do rozbłyskującego Saturna.


Formacja Axis Mundi (Osi Świata) wkrótce po rozbłysku Saturna i przed kreacją jego pierścieni. Rozciągnięty wygląd Axis Mundi prowadził do iluzji drabiny prowadzącej do ciała niebieskiego Saturna.

Przybierając różnorodne kształty gdy z czasem zaczęło ulegać fluktuacjom, to prześwitujące połączenie pomiędzy Ziemią i jej niebiańskim bogiem-gwiazdą zostało w końcu zapamiętane w różnych kulturach jako między innymi Drabina Św. Jakuba, Schody do Nieba, i kabalistyczne Drzewo Życia (a także jako skandynawski Dąb Świata Ygdrassil, grecki Pępek Świata – Omfalos – przypis tłumacza). I rzeczywiście, masy i masy przykładów sztuki naskalnej z całego świata pokazują wiele manifestacji tego słupa światła, często w kształcie kucającej patykowej figurki z trzymanymi w górze rękoma (więcej o tym w następnej sekcji). Wzory spiralnych drabin i rozbłysków ośmioramiennych gwiazd również występowały w starożytnych petroglifach. Oś Świata – Axis Mundi ustaliła się teraz jako dominująca postać na starożytnym niebie.

Pojawienie się pierścieni Saturna

Gdy sczerniałe szczątki które formowały czarne spirale Potwora Chaosu uległy rozproszeniu (patrz poprzednia strona) halo wyrzuconej z Saturna wody było teraz widoczne jak okrążało kulę Saturna formując w końcu serię pierścieni. Pierścienie te przybrały wygląd koncentrycznych obręczy liczących ostatecznie siedem sztuk. Dały one posłuch mitowi ‘Siedmiu Dni Stworzenia’.

(Ważne pytanie: Czy starożytni znali pierścienie Saturna przed wynalezieniem teleskopu? Zwróćcie uwagę na winorośla oplatające boga na widocznym po lewej wizerunku Saturna autorstwa Caravaggia.


Artystyczna wizja skupisk zamrożonej wody która tworzy słynny system pierścieni Saturna. (zdjęcie NASA)

Gdzieś w tym czasie niegdyś nieprzenikalna osłona plazmowa Saturna rozproszyła się gdy zrównała się z heliosferą Słońca. Pozwoliło to teraz najjaśniejszym gwiazdom w galaktyce uwidocznić się mieszkańcom Ziemi. Jak dotąd najjaśniejszą z nich było Słońce, w tym czasie wciąż odległe ale rosnące światło które wschodziło na Wschodzie i zachodziło na Zachodzie. Choć Saturn wciąż lśnił własnym światłem jako słońce to przybycie Słońca wraz z jego możliwością świecenia poprzez osłonę plazmową Saturna oznaczało, że Ziemia zaczęła doświadczać fenomenu dnia i nocy. Można było teraz zobaczyć do dziewięciu ciał niebieskich orbitujących wokół Saturna podczas gdy nowe pierścienie planet były teraz oświetlane z boków przez o wiele potężniejsze światło Słońca. Sprawiało to, że podczas ich obserwacji z Ziemi w różnych porach wyglądały one jak półksiężyce obracające się cyklicznie wokół obwodu Saturna. W wyniku tego życie na Ziemi już nigdy nie miało być takie samo.

Człowiek mógł teraz obliczać czas.


Oświetlone przez zbliżające się Słońce jako półksiężyc, nowo uformowane pierścienie Saturna mogły zostać teraz użyte by określić porę dnia. Od lewej do prawej: Poranek; Południe; Wieczór; Północ.

Saturnijski system”został teraz ustanowiony. W starożytnym świecie niebiosami rządził teraz Kronos.

Nadszedł Złoty Wiek.

Kult Śmierci Saturna 
Złoty Wiek


Czas błogości i obfitości, bajkowy Złoty Wiek ludzkości istniejący podczas okresu niepewnego życia Saturna jako polarnego słońca Ziemi – pozycji zagrożonej przez niestabilną naturę nowo narodzonej planet Wenus i zbliżania się Słońca i jego własnych planetarnych satelit.

Podczas gdy początkowy kontakt pomiędzy powłokami plazmowymi system Saturnijskiego oraz Słońca był katastrofalny dla życia na Ziemi to nadał on również rozpędu rozkwitowi cywilizacji i złotej erze eksploracji. Można było teraz używać czasu i miar w przemierzaniu świata który dzięki ciągłej ciepłej radiacji Saturna dobrowolnie oddawał swe skarby.

Ale nie był to koniec katastrofalnych wydarzeń nękających Ziemię. To co stało się znane jako Złoty Wiek przenikały wciąż katastroficzne epizody które doprowadziły w końcu do największych katastroficznych wydarzeń w ludzkim doświadczeniu określanych zbiorowo jako Wielki Potop.

Pod nowym słońcem

W czasie po tym jak Saturn doświadczył swego pierwszego kontaktu z elektrycznym wpływem Słońca, system Saturnijski o nowym wyglądzie znów oddalił się ruchem spiralnym w przestrzeń międzygwiezdną. Jak odnotowaliśmy wcześniej Słońce mogło być teraz widziane z Ziemi jako odległe światło wschodzące na Wschodzie i zachodzące na Zachodzie. Intensywna aktywność zórz tworzyła różnorodne permutacje w słupowatym prądzie Birkelanda który łączył Ziemię z północnym siedzibą niebieską Saturna. Sztuka naskalna, petroglify uchwyciły te permutacje w ich obfitości dając nam użyteczny wgląd w niebiańskie widoki obserwowane przez człowieka podczas tej złotej epoki.


Efekt ‚reostrykcji’ (ang. pinch effect – skurcz magnetyczny plazmy) na plazmę może prowadzić do wystąpienia kształtu który wyglądałby jak kucający człowiek z ramionami uniesionymi ku górze ruchem wspierającym niebo (jak grecki Atlas utrzymujący na swych ramionach świat – przypis tłumacza). Charakterystyczne oddanie tego jutrzenkowego efektu zostało wyryte na skałach na całym świecie (półkuli północnej oczywiście, obserwacje z półkuli południowej siłą rzeczy były inne – przypis tłumacza). (Na zdjęciach poniżej widzimy efekt plazmy w środowisku laboratoryjnym.)


U góry po lewej: Odtworzenie podstawowego efektu reostrykcji (skurczu magnetycznego plazmy) ‚kucającego człowieka’ uchwycone w laboratoryjnym eksperymencie z plazmą. U góry z prawej: Amerykańskie petroglify z wyróżniającymi się wizerunkami kucającego człowieka. Pośrodku z prawej: Hiszpański kucający człowiek. Z prawej u dołu: Amerykański wzór rozbłysku gwiazdy. W dole po lewej: Amerykański kucający człowiek pod koncentrycznymi kręgami.

Powstanie totemów w różnorodnych kulturach również odzwierciedla dziedzictwo sięgające wstecz do Złotego Wieku kiedy to pierścienie Saturna wyglądały jak rozciągnięte skrzydłowa te półksiężyce na szczycie rozjarzonej drabiny (Sumerowie przedstawiali to jako uskrzydlony dysk na szczycie Drzewa Życia a Egipcjanie jako słoneczną barkę boga Ra unoszącą się na niebie – przypis tłumacza).


Spekulatywny wizerunek klasycznego słupowego totemu dziedzictwa jako reprezentacja zmiennego prądu Birkelanda sięgającego Ziemi. Wirująca, kręcąca się spiralnie natura ‘włókien’ Birkelanda sięgających w przestrzeń kończąca się widełkowatym efektem. Jest to wyraźnie przedstawione w różnorodnych petroglifach sztuki naskalnej takich jak ten we wkładce w górnym prawym rogu.

Jednakże spiralna podróż Saturna przez kosmos oznaczała, że powrót do punktu kontaktu z heliosferą Słońca był nieunikniony dla Saturna i jego sznureczka planet. Nie jest jasne jak wiele raz ten proces się powtarzał, dość powiedzieć, że za każdym razem takie podejście powodowało katastrofalne wydarzenia, powodzie, globalne burze ogniowe i ogromne zmiany których w wyniku tego należało oczekiwać zarówno w niebie jak i na Ziemi.

Polarna konfiguracja system Saturna w czasach Złotego Wieku


Chociaż Starożytni nie postrzegaliby tego w ten sposób Saturnijska konfiguracja polarna składała się teraz z perspektywy Ziemi z czterech planet. Pierwszym w szeregu od północnego szczytu konfiguracji był oczywiście sam Saturn otoczony pierścieniami zamrożonej wody a wokół niego samego orbitowało teraz dziewięciu “towarzyszy”. Wciąż jarzył się on jasno po swym energetyzującym kontakcie z heliosferą Słońca.

Następna w szeregu była kobieca Wenus, Gwiazda Poranna i narzeczona Saturna, planeta która gdy elektrycznie wzbudzona popisywała się wspaniałymi strumieniami światła które widziano jako cztero i ośmioramienna rozbłysk promieniujący z centrum Saturna. To czy Wenus została wyrzucona przez Saturna podczas pierwszego rozbłysku czy też zawsze tam była nie jest jeszcze w pełni rozumiane ale Potwór Chaosu który zwiastował jej pojawienie się był bezpośrednim rezultatem powołania Wenus do życia.

Po Wenus był męski Mars, czerwony w kolorze zdawał się być otoczony łonem Wenus. Mars był Gwiazdą Poranną, synem Saturna i był postrzegany jako archetyp buntowniczego bohatera. Niewidziane podczas Purpurowego Świtu ogromne wyładowania elektryczne pomiędzy Saturnem i Marsem zniszczyły atmosferę Marsa zmieniając jej powierzchnię na czerwoną (Mars wbrew kłamstwom z oficjalnych danych NASA Mars choć okaleczony przynajmniej częściowo się zregenerował i zawiera wodę oraz życie co można zobaczyć na oficjalnych zdjęciach z sond na stronie http://www.marsanomalyresearch.com/ – przypis tłumacza)

Ta trójka, Saturn, Wenus i Mars formowały niebiańską siedzibę, siedzibę której można było dosięgnąć jedynie poprzez niebiańską drabinę którą stanowił gigantyczny prąd plazmy Birkelanda który wznosił się z bieguna północnego Ziemi, była to Axis Mundi z legend. Ziemia, ostatnia w szeregu planet była teraz skromną siedzibą zwykłych śmiertelników.

Międzyplanetarne boje

To w tych czasach Starożytni byli świadkami początków rozdźwięku pomiędzy tymi boskimi planetami i zaczęli się obawiać niszczycielskich wizyt tych ciał niebieskich. Planeta Mars – źrenica Wszystkowidzącego Oka którym był Saturn, zbliżyła się do Ziemi na długości widzialnego ale mimo wszystko przezroczystego prądu plazmy dołączając do sznura planet. Zastraszająco wielki na starożytnym niebie bombardował Ziemię swymi marsjańskim skałami i błyskawicami zanim wzniósł się ponownie na swą pozycję pod Wenus co samo w sobie z rozbłyskami i strumieniami światła dawało niesamowity pokaz kosmicznego oświetlenia i piękna.

(Niektóre z marsjańskich skał odrywając się w przestrzeń poszybowały aż ku leżącej po przeciwnej do zbliżenia stronie Antarktydzie co daje pojęcie o skali tego wydarzenia – przypis tłumacza)

Przynajmniej jedna wyładowana błyskawicami bitwa miała miejsce pomiędzy Wenus i Marsem, podczas niej Mars otrzymał wielką szpecącą ranę którą widzimy dziś na jego powierzchni jako wielka otchłań zwana Valles Marineris. Wojowniczy bóg z pobliźnioną twarzą zasłużył na swe bitewne zaszczyty!

Gigantyczna blizna na obliczu Marsa w dolinie Valles Marineris, rezultat ekstremalnego międzyplanetarnego iskrzenia łukowego pomiędzy nowo narodzoną Wenus i Marsem. Widziane z Ziemi te przerażające niebiańskie bitwy wryły się w kolektywną pamięć ludzkości w swym wyobrażeniu Marsa jako pokrytego bliznami bohaterskiego wojownika i boga wojny.

Mieszkańcy Ziemi oglądali takie epizody z niekłamanym przerażeniem terror. Prawdopodobnie były one przyczyną różnorodnych wyginięć w historii Ziemi z powodu niszczycielskich efektów tych planetarnych fluktuacji i bliskich spotkań.

(Na poparcie tej tezy należy przypomnieć, że Mars przypomina obecnie częściowo obraną pomarańczę z całkowicie zniszczoną większą częścią półkuli północnej. Niemal cała północna część powierzchni Marsa leży średnio trzy kilometry niżej niż jego południowa część. Olbrzymi klif o średniej wysokości trzech kilometrów biegnący geograficznie pod kątem 35 stopni do powierzchni planety obejmuje całą planetę nieprzerwaną w żadnym miejscu linią. Naukowcy nazywają go Uskokiem Dychotomii i oczywiście nie mają pojęcia skąd się wziął ani nawet nie chcą tego wiedzieć. 93% kraterów leży na półkuli południowej Marsa, półkula północna poza Linią Dychotomii jest od nich niemal wolna, przypuszcza się, że Linia Dychotomii wyznacza granicę dawnego oceanu Marsa – przypis tłumacza.)

Przyczyna Epok Lodowcowych

Kolejnym ciekawym efektem rozbłysku Saturna na Ziemi było pojawienie się większej ilości ciemniejszych i gęściej rozpalonych efektów zorzy wokół arktycznego kręgu, rezultat składu Saturna będącego teraz rozjarzoną gwiazdą typu brązowego karła. Te wzmocnione zorze działałyby jak gęsty pierścień tworzący na powierzchni Ziemi cień kryjący zarówno przed światłem północnego Saturnijskiego słońca jak i zbliżającego się Słońca. Podczas gdy Ziemia ogólnie wciąż cieszyła się globalnym ciepłem cień ten obejmował najwyższe szerokości geograficzne tego co znamy dziś jako Amerykę Północną, północną Europę i dużą część Rosji (ale nie Syberii). Efektem tego było to co znamy jako Epoki Lodowcowe i trwały one tak długo jak długo Saturnijski system utrzymywał swą polarną konfigurację. W mniejszym stopniu ten sam efekt był widoczny na biegunie południowym.

(Według Zillmera te tzw. Epoki lodowcowe zwane przez niego „epokami śniegowymi” były w rzeczywistości krótkotrwałymi, niszczycielskimi i bardzo gwałtownymi wydarzeniami co również zgadza się z naturą omawianego tutaj mechanizmu, ich wahania mogły się wiązać z wahaniami prądu Axis Mundi i co za tym idzie północnej zorzy – przypis tłumacza.)


Gęsty pierścień zórz okrążał arktyczny rejon Ziemi rzucając cień na półkuli półkule północną. W wyniku tego spadek temperatur wraz ze wzrostem parowania wody spowodowanym przez załamanie arktycznej góry wody wytworzył w granicach cienia ogromne połacie lodu. Wewnątrz arktycznego kręgu ziemska Axis Mundi utrzymywała sprzyjające środowisko temperaturowe w którym gatunki takie jak mamuty wciąż mogły kwitnąć. (Znana była kiedyś wśród żeglarzy wywodząca się ze starożytnych przekazów legenda o wolnych od lodu ciepłych wodach na biegunie północnym za lodowym kręgiem. Poszukiwania tego nieistniejącego od bardzo dawna ciepłego wewnętrznego morza Arktyki, drogi do Indii i Ameryki na skróty kosztowało życie bardzo wielu załóg statków uwięzionych na zawsze w lodzie – przypis tłumacza.)


Życie wewnątrz arktycznego kręgu byłoby wciąż rajem. Rozgrzewający wpływ Saturna w połączeniu ze wzrastającymi efektami Słońca posłużył przemianie wielkich połaci Syberii w bujne, zielone środowisko będące w stanie perfekcyjnie wspierać ogromne stada mamutów i innych gatunków które jak wiemy istniały wewnątrz arktycznego kręgu (mamuty przedstawiane teraz błędnie na obrazach w polarnym otoczeniu tak jak i inne gatunki zwierząt tam znajdowane były w rzeczywistości zwierzętami stref ciepłych i umiarkowanych – przypis tłumacza). Ten raj został gwałtownie utracony wraz z nadejściem fali intensywnego zimna gdy prąd łączący Ziemię z jej Saturnijskim słońcem został przerwany (dobrze nam znane tajemnicze dla nauki znaleziska mamutów które zamarzły stojąc w czasie jedzenia z trawą w pysku, drapieżników z łupem w pysku, drzew pełnych dojrzałych owoców orz innych zwierząt znalezionych w takim stanie znakomicie wspierają tę część hipotezy – przypis tłumacza).

Również, i w dużej mierze dzięki efektowi dnia i nocy dzięki nasilającemu się światłu Słońca jako zorientowanego równikowo źródła światła, życie na Ziemi pod jej Saturnijskim słońcem zaczęło wyglądać inaczej. Zniknęła bujna czerwonawa i purpurowa barwa fauny oraz atmosfery planet zastąpiona teraz przez bardziej nam znajomą zieloną otoczkę lasów i dżungli Ziemi, wszystko dzięki innym częstotliwościom radiacji spowodowanym przez rozbłysk. Zaczęły się pojawiać pustynie a poziom oceanów podnosić. Na nocnym niebie można było zobaczyć coraz więcej i więcej gwiazd a rozmaite konstelacje zaczęły nabierać kształtu.

Saturn i jego Axis Mundi u szczytu Złotego Wieku (południa). Aktywność zorzy u podstawy Axis Mundi wytworzyłaby iluzję góry z której do nieba wznosiła się drabina. Stało się to później znane w większości kultur jako góra bogów z których najsłynniejszą była Góra Olimp u starożytnych Greków (co stawia w ciekawym świetle wszystkie naśladujące ‘Górę Bogów’ rozsiane po świecie piramidy– przypis tłumacza).

Upadek ku katastrofie

Grawitacja podczas Złotego Wieku zaczęła być cięższa teraz gdy dwa słońca dzieliły swą energię nad Ziemią, wraz z tym możliwe było zwiększenie się rozmiaru planet w wyniku zwiększonej absorpcji energii zmienianej w masę zgodnie z zasadą zawartą we wzorze E= mc2. W wyniku tego powiększenia się średnicy Ziemi pojawiły się ogromne szczeliny i pęknięcia a wraz z nimi dramatyczny wzrost w aktywności wulkanów i trzęsień Ziemi.

(Z tymi wnioskami zgadzają się założenia hipotezy Zillmera o powiększeniu się średnicy Ziemi o 40% w stosunkowo krótkim czasie popierane przez nowe modele satelitarne które przeczą zjawisku dryfu kontynentalnego. Było to bardziej podobne do przemieszczania się i rozciągania rysunków na nadmuchiwanym balonie. Tak więc po raz kolejny tezy najbardziej kontrowersyjnych badaczy uzupełniają się nawzajem z tym, że do tej pory Zillmer nie był w stanie wskazać tego dodatkowego źródła energii które doprowadziło do zwiększenia masy i średnicy Ziemi oraz przypuszczalnie pozostałych planet systemu Saturnijskiego – przypis tłumacza)

W końcu Saturn i jego rodzina planet zostały trwale pochwycone przez Słońce w wyniku czego Słońce zaczęło czynić coraz bliższe ale stabilne i bardziej regularne przejścia po niebie ze Wschodu na Zachód. Polarna konfiguracja Saturnijskiego systemu wciąż trwała ale Saturn w ciągu dnia stawał się coraz bardziej niewyraźny a w nocy nabierał chorego, poplamionego wyglądu. Legendarna drabina do nieba którą było elektryczne połączenie prądu Birkelanda pomiędzy Ziemią i Saturnem zaczęło się sprzęgać i drgać wokół siebie dając wygląd skurczonej postaci rządzącej teraz północnym niebem. Połączenie to było już osłabione przez różnorakie epizody z udziałem oscylacji Marsa i Wenus wzdłuż jego długości i jedynie kwestią czasu było kiedy ten międzyplanetarny prąd plazmowy zostanie przerwany a Ziemia na zawsze odcięta od jej Saturnijskiego ciała niebieskiego. Ten katalizator nadszedł w formie Wielkiego Potopu. Nadszedł Dzień Zagłady.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz