Kult Śmierci Saturna
Saturn i świt przemysłu ‘BOGÓW -GODS’ – ukryte połączenie pomiędzy globalnymi kataklizmami, rytuałami magii seksu i krwi oraz broni, ropy, narkotyków i niewolnictwa (guns, oil, drugs and slavery – GODS).
Dosłowna, literacka i fizyczna podróż planety Saturn od bycia gwiazdą typu brązowego podczerwonego karła i oryginalnym słońcem Ziemi aż do jej banicji do zewnętrznych granic naszego aktualnego układu słonecznego jest zgodnie z tradycjami mitologicznymi, ezoterycznymi i okultystycznymi tradycjami historią znanych Wieków Człowieka.
Historia ta dała podstawy dla istnienia sekretnych szkół tajemnic, zniekształconych teologii, rytuałów opartych na seksie i krwi i kierowanych alchemią sztuk i nauk. Jest ona siłą stojącą za ciągłymi zmaganiami tych ‘z Krwi’ i tych ‘z Ziemi’. Jest to konflikt pomiędzy miłością do pieniędzy i umiłowaniem sprawiedliwości. Karmi on motywy do popełniania konspiracji tłumiącej wiedzę o tym ale wspomnienia tej historii leżą w naszej pamięci, głęboko ukryte pod naszymi obawami o przyszłość. Jest ona zarówno słowem jak i ciałem z początków ludzkiego doświadczenia, źródłem zarówno cywilizacji jak i wojny. Jest to opowieść czterech er Człowieka.
Następująca historia jest uproszczonym spojrzeniem na mit jako historię i na historię jako rytuał poprzez raczej intuicyjne niż intelektualne spojrzenia na dowody.
(Niemniej właśnie taką wersję popierają naukowe odkrycia dotyczące elektrycznego raczej niż grawitacyjnego modelu wszechświata, podczerwonej galaktyki Strzelca w procesie asymilacji przez Drogę Mleczną, uzupełniają je również zupełnie niezależnie książki Zillmera dostępne na zillmer.com. Słowem wszystkie ważniejsze i póki co tłumione przez ortodoksyjną i przestarzałą naukę i oczywiście religie teorie interdyscyplinarne. Teoria nie wyjaśnia nam jednak dokładnego czasu przybycia pozaziemskich pasożytów. Wiele wskazuje na to, że nastąpiło to podczas głównego ciągu kataklizmów który ostatecznie zniszczył ochronny wodny baldachim Ziemi i położył kres Złotej Epoce lub być może nawet z końcem Purpurowej Epoki. Przypis tłumacza.)
Wprowadzenie do Czterech Wieków Człowieka
Światowe mitologie i tradycje ezoteryczne powszechnie mówią o czterech wiekach Człowieka. (Er tych nie należy mylić z używanymi przez wspólnotę naukową dla zaznaczenia rozwoju historycznego oznaczeniami epoki kamienia, brązu i żelaza.)
Ogólnie mówiąc tradycje te dzielą doświadczenia ludzkości na Złotą, Srebrną, Brązową i Żelazną epokę w wiekach Człowieka. Dziś mówi się, że żyjemy wciąż w Żelaznej Epoce przemysłu i technologii. Przed tym istniała Brązowa Epoka heroicznej mitologii poprzedzana z kolei przez Srebrną Epokę zrodzoną z chaosu który zakończył największy z wieków – mityczny raj znany jako Złoty Wiek.
Cztery Wieki Człowieka na Ziemi zgodnie z tradycjami ezoterycznymi: Zaginiony raj Złotego Wieku, kapłański Wiek Srebrny, heroiczny Wiek Brązowy i współczesny przemysłowy Wiek Żelazny.
Purpurowy Świt Człowieka
Ale, nawet przed tym Złotym Wiekiem w którym człowiek bawił się cichą, pozbawioną chciwości egzystencją skąpaną w idealnym świetle idealnego i bezczasowego słońca (ochronna powłoka wodna wciąż jeszcze istniała podczas Złotego Wieku) istniał pierwotny świt wiecznego zmierzchu,… odległa epoka otulona morzem niebiańskiej purpury promieniującym globalnym i skupionym ciepłem z pojedynczej kuli ustawionej nieruchomo na dalekiej północy niebios.
Dla pierwotnego człowieka był to czas Purpurowego Świtu, Wielki Czas Snu naszej odległej przeszłości celebrowany w ustnych i pisanych tradycjach starożytnych ludzi na całym świecie (nie należy go mylić z opartymi na plagiatach powieściami fabularnymi Castanedy).
W tym czasie nie było Słońca takiego jakie znamy dzisiaj. Nie można było odróżnić dnia od nocy. Przez gęstą atmosferyczną purpurową mgiełkę nie można było zobaczyć żadnych gwiazd, nie było też księżyca po którego fazach można by określić upływ czasu lub mógł wpływać na ziemskie oceany potężnymi pływami. Człowiek żył w ciągłym stanie ciemności zmierzchu. Ciepła i hojna barwa purpury przenikała całą egzystencję a wyłącznie nocne życie kwitło.
Jako oko na niebie patrzące na świat z wirującego purpurowego chaosu niebios człowiek pierwotny postrzegał pojedynczy blady dysk światła promieniujący swą przyjazną obecnością ze swej nieruchomej pozycji na niebiańskim biegunie północnym. Zawsze tam był,… jego obecność jako integralna lecz cicha, eteryczna część krajobrazu Ziemi i doświadczenia ludzkości.
Oto jak Ziemia mogła wyglądać podczas epoki znanej jako Purpurowy Świt (około 60,000 lat P.N.E.). Saturn może być widziany jako blady, nieruchomy dysk usytuowany na niebieskiej północy Ziemi. Jego pierścienie jeszcze się w tym czasie nie uformowały.
Patrząc wstecz możemy dziś zidentyfikować to pierwotne słońce jako gwiazdę klasy brązowego karła która emituje więcej energii niż jasnego światła. Biorąc pod uwagę przekazy zostawione nam przez starożytnych, możemy określić fakt, że ten szczególny typ brązowego karła typowo zapewniał sięgającą daleko heliosferę lub też pochwę plazmową która rozciągała się w przestrzeń w gigantycznym jajowatym kokonie obejmującym Ziemię. Ten plazmowy rękaw równomiernie odbijał ciepłe promieniowanie gwiazdy na planet powodując lekko fioletowy blask opisywany nam przez te starożytne tradycje.
Dla Starożytnych Złotych, Srebrnych i Brązowych Wieków ten słoneczny dysk był rutynowo identyfikowany jako bóg Kronos (Grecy) lub Saturn (świat łaciński).Mówiono o nim, że był oryginalnym i najlepszym słońcem. Było to pierwsze, pierwotne słońce przed nadejściem czerwonej gwiazdy którą dziś nazywamy Słońcem. Dziś ten sam słoneczny dysk widziany przez starożytnych został ustalony jako aktualna planeta Saturn, była gwiazda klasy brązowego karła a obecnie odległy punkcik światła na zewnętrznych granicach naszego obecnego układu słonecznego.
Podróż jaka była udziałem tej dyskopodobnej kuli światła od bycia pierwotnym słońcem Ziemi do stania się odległym gazowym gigantem z pierścieniami jest historią znanych Wieków Człowieka.
Kult
Śmierci Saturna –
Bezczasowa
Era w Purpurowej Mgle
Zapamiętana przez najbardziej starożytnych ludzi jako Purpurowy Świt była to odległa, bezczasowa przeszłość z czasów zanim światło weszło do tego świata.
Ziemia w odległej przeszłości jak przekazują nam starożytne tradycje cieszyła się stabilnym związkiem z ciemno rozświetlonym słońcem usadowionym nieruchomo na niebiańskim biegunie północnym. Dla kultur półkuli południowej świat spowijały opary nocy pozbawione wszelkich niebiańskich odniesień zarezerwowanych dla chaotycznej pustki chaotycznej pustki wiszącej ponad i poza nim.
Polarna konfiguracja
Lekceważona przez współczesnych astrofizyków (czyli matematyków teoretycznych bardziej niż fizyków na równi z elektrycznym modelem wszechświata) jako niemożliwy scenariusz ta konfiguracja pomiędzy Ziemią i jej pierwotną gwiazdą/słońcem jest niemniej zwana ‘polarną konfiguracją’. Jest ona diametralnie przeciwna temu co obserwujemy dziś w zachowaniu naszego obecnego słońca które wschodzi i zachodzi z zachodu na wschód. Ale jeśli weźmiemy słowa starożytnych dosłownie, polarna planetarna konfiguracja z Saturnem w północnej części jest tym co widzieli z ich perspektywy na Ziemi.
W jaki sposób?
W oparciu o tę starożytną perspektywę (i najnowsze odkrycia dotyczące karłowatej podczerwonej galaktyki Strzelca asymilowanej właśnie przez Drogę Mleczną – przypis tłumacza) możemy teoretyzować, że Ziemia obracała się wokół własnej osi pod gwiazdą która zdawała się przejawiać charakterystyki gwiazdy typu brązowego karła (z jakich składa się wspomniana mikrogalaktyka której większa cześć jest bardzo daleko ale wciągany przez Drogę Mleczną fragment znajduje się bezpośrednio w naszej okolicy – przypis tłumacza). Zarówno gwiazda typu brązowego karła jak i Ziemia obracały się unisono na swych osiach unosząc się w przestrzeni i związanych ze sobą niczym łańcuszek korali tworząc w ten sposób na powierzchni Ziemi iluzję wrażenia wzrokowego, że gwiazda brązowego karła nigdy nie opuszcza swej pozycji na ziemskim biegunie północnym nieba.
•(Na tej stronie nie ma miejsca na dyskusję o działającym modelu fizycznym dla scenariusza polarnej konfiguracji w oparciu o wiedzę współczesnej nauki – wystarczy powiedzieć, że ustne tradycje i zapisy starożytnych wskazują na polarną konfigurację będącą ich faktycznym doświadczeniem, … jeśli wziąć je dosłownie.
Życie pod Polarnym Słońcem
Zarządzana przez tę polarną konfigurację Ziemia byłaby otulona przez osłonę plazmową, pochwę plazmową tego brązowego karła, gigantyczny bąbel plazmy będący ekwiwalentem heliosfery naszego obecnego słońca.
Artystyczna wizja tego jak współczesna nauka widzi heliosferę słońca jako ochronnego bąbla. Różowawa piana po lewej stronie systemu słonecznego przedstawia tworzenie się bąbli magnetycznych gdy heliosfera wędruje w przestrzeni. Zdjęcie: NASA
Heliosfera słońca jak sie obecnie wierzy służy jako bańka ochronna wokół naszego obecnego systemu słonecznego osłaniając go przed tzw. Międzygalaktycznymi Wiatrami Słonecznymi. (Uwaga: Współcześni naukowcy głównego nurtu generalnie nie rozpoznają powiązania pomiędzy znaną heliosferą słońca i rolą jaką elektryczna plazma odgrywa w kosmosie – jest to koncepcja Elektrycznego Wszechświata)
Ochronna powłoka plazmowa Saturna
Z Ziemią otuloną poprzednio w osłonę plazmową gwiazdy brązowego karła – Saturna cała wypromieniowywana energia i światło emitowane przez wspomnianego brązowego karła byłaby jednolicie odbijana z powrotem od osłony plazmowej na Ziemię. Blokowałoby to efektywnie całe światło płynące z innych gwiazd i tworzyło purpurową niebiańską mgłę z powodu częstotliwości promieniowania wytwarzanych przez gwiazdę typu brązowego karła. Stąd ‘purpurowe’ zabarwienie tego co zwie się Purpurowym Świtem starożytnej przeszłości człowieka.
Na powyższej ilustracji możemy zobaczyć, że dołączono też Marsa. Jest tak ponieważ jego obecność wewnątrz systemu Saturna jest żywotna dla zrozumienia jak ta Saturnijska polarna konfiguracja musiała wyglądać z Ziemi. Jako spersonifikowana kropka przed większym dyskiem Saturna, Mars był ‘źrenicą’ dla tego wszystkowidzącego oka które spoglądało w dół na Ziemię.
Ten okres purpurowego świtu tworzyłby środowisko wiecznego zmierzchu z jednolitymi globalnymi temperaturami które dosłownie nie wytwarzały żadnego wiatru i stąd nie było żadnej możliwości dla obliczania czasu. Wszystkie kontynenty, Antarktydy nie wyłączając, wspierałyby ciągły wzrost fantastycznie rozległej i wybujałej czerwonawej wegetacji w tropikalnej obfitości. Przystosowana poprzez swe czerwone ubarwienie do absorbowania raczej energii wypromieniowywanej przez Saturna niż jego słabego światła ziemska wegetacja cieszyłaby się kompletnym brakiem pór roku, powodowałoby to istnienie gęstej, bogatej atmosfery zdolnej wspierać loty gigantycznych insektów o których wiemy, że niegdyś istniały. (Patrz skamieniały młotek opisywany przez Zillmera który według analizy metalurgicznej powstał pod wyższym ciśnieniem i przy gęstszej niż obecna atmosferze – przypis tłumacza.
Z orbity Ziemia byłaby spowita w ciemnawej purpurowej mgiełce a poziomy jej oceanów byłyby znacząco niższe prowadząc do większych wersji istniejących kontynentów jak również do istnienia teraz zagubionych i zatopionych kontynentów.
Również, wtedy elektryczny związek Ziemi z jej gwiazdą brązowym karłem wytwarzał inną i mniejszą grawitację pozwalając na rozkwit gigantycznych proporcji u pewnych (obecnie wymarłych) gatunków (roślin, zwierząt lądowych i morskich oraz ludzi – przypis tłumacza).
Nocny purpurowy blask Ziemi i niższa grawitacja podczas ery dinozaurów. Gęsta atmosfera pozwalała latać olbrzymim pteranodonom i gigantycznym insektom które niegdyś istniały. Marsa można dostrzec jako ciemny punkt na ciemnym dysku Saturna. (obraz przedstawia erę Mezozoiku błędnie ocenianą na 110 -230 milionów lat temu) (Dlaczego błędnie ocenianą wyjaśnią wam książki Zillmera dostępne na stronie http://zillmer.com/p_index2.html – przypis tłumacza)
Jak daleko w przeszłość sięgał ten stan trudno powiedzieć ale w końcu seria widzianych przez człowieka katastrofalnych wydarzeń zaczęła zmieniać relacje Ziemi z jej gwiazdą brązowym karłem i wieszczyć to co stało się znane jako Złoty Wiek. Polarna konfiguracja Ziemi i gwiazdy brązowego karła dryfując przez kosmos musiała to robić wznoszącym ruchem spiralnym. Niepostrzeżenie dla obserwatora z Ziemi ochronna powłoka plazmowa brązowego karła która blokowała wszelkie odniesienia do gwiazd zewnętrznych powoli zaczęła podążać ruchem spiralnym w górę, w kierunku osłony plazmowej Słońca, heliosferze – z katastrofalnymi konsekwencjami.
Natura spiralnie wznoszącego podejścia gwiazdy brązowego karła do słońca oznaczałaby, że pierwszy kontakt pomiędzy ich powłokami plazmowymi był relatywnie krótki. Faktycznie w odległej przeszłości musiało być wiele takich kontaktów zanim system Saturna został w końcu przechwycony przez Słońce. Może to być przyczyną dla wydarzeń okresowych wyginięć zapisanych w skamieniałościach jako, że każdy kontakt powodował rozbłyski Saturna i wymierania które zaznaczały zmiany w relacjach pomiędzy Ziemią i jej północną gwiazdą.
W czasie gdy ludzkość była świadkiem takiego wydarzenia, kontakt manifestowałby się jako nagły i bardzo jasny rozbłysk jej gwiazdy polarnej w pełnowymiarowe słońce. Dosłownie ciche, było to kosmiczne wydarzenie krótkiego spięcia pomiędzy dwiema oddzielnymi powłokami plazmowymi (Słońca i Saturna) gdy ocierały się one o siebie. Mniejsza gwiazda brązowego karła doświadczyła ogromnego, podobnego wybuchowi Nowej niszczycielskiego skoku napięcia rozładowującej się aktywności elektrycznej zanim oddaliła się od Słońca wracając w przestrzeń międzyplanetarną. W tym czasie ludzcy obserwatorzy na Ziemi musieli być kompletnymi ignorantami jeśli chodzi o rolę heliosfery Słońca w reakcji którą obserwowali w ich spokojnej niegdyś niebiańskiej kuli. Po początkowym oślepiającym rozbłysku ich gwiazdy polarnej Ziemia skąpała się w rozproszonym ale intensywnym świetle niepodobnym do niczego czego doświadczali kiedykolwiek wcześniej. Jak podsumował to Dwardu Cardona w swych książkach na ten temat ‘Bóg Gwiazda’, ‘Pierwotne Słońce’ i ‘Gwiezdny Rozbłysk’ (w oryginale tytuły: ‘God Star’, ‘Primordial Star’, ‘Flare Star’), był to Dzień Pierwszy stworzenia –niech się stanie światłość!
Niech stanie się światło! Oślepiający dla pierwotnego człowieka efekt rozbłysku Saturna po tym jak jego osłona plazmowa ociera się o heliosferę Słońca. Jednakże konsekwencje dla życia na Ziemi nie zatrzymały się tylko na tym.
Rozbłysk Gwiazdy!
Intensywne
rozbłyski aktywności elektrycznej doświadczanej pomiędzy gwiazdą
brązowego karła w jej kontakcie z heliosferą Słońca przeniosłyby
się dalej w swych istniejących powiązaniach elektrycznych z
Ziemią. Nawet gdy brązowy karzeł swym ruchem spiralnym wyrwał się
z plazmatycznego kontaktu z heliosferą Słońca wciąż musiał
jasno świecić na północnym, polarnym nieboskłonie Ziemi.
Dla
ludzi doświadczających tego na Ziemi (oraz Marsie, patrz dowody na
życie i cywilizacje na http://www.marsanomalyresearch.com –
przypis tłumacza), gwiazda brązowego karła stała się teraz
polarnym słońcem które, oprócz swej statycznej pozycji na
niebiańskiej północy nie było już niemal w niczym podobne do
spokojnej kuli widocznej na niebie w czasach Purpurowego Świtu.
Wciąż mniej jasne niż nasze dzisiejsze słońce świeciło jednak
niemniej na tyle jasno by zapoczątkować proces fizycznej
metamorfozy – od czerwonawo i purpurowo zabarwionego świata do
bardziej znajomego nam dzisiaj, obecnego zielonego ekosystemu Ziemi.
Musiało to nastąpić zanim system planetarny Saturna został
ostatecznie pochwycony i zginął w objęciach nadciągającego
Słońca gdy znów wracał spiralą w granice wpływu heliosfery
słońca. Byłoby to wydarzenie które zaznaczyło koniec tego co
było zwane Złotym Wiekiem (wciąż jeszcze pod blaskiem Saturna) po
pierwszym rozbłysku gwiazdy pierwotnej.
Narodziny Wenus
Prawdopodobnie najbardziej niepokojącym aspektem zmian widocznym w niegdyś spokojnym dysku było niemal natychmiastowe pojawienie się potężnej czarnej spirali wychodzącej z centrum kuli i nakręcającej się wokół, teraz jasno oświetlonej kuli.
Mitologia mówi nam, że Ziemia zrodziła się z Saturna. Wyrzut masy ciała planetarnego które stało się znane jako Wenus był szczególnie gwałtownym rezultatem rozbłysku Saturna po jego kontakcie z heliosferą Słońca.
Taki był rezultat gwałtownych narodzin planety Wenus, ale dla starożytnych był to Potwór Chaosu z którym ich nowe (w swej jasności i gwałtowności) polarne słońce bądź bóg było zmuszone walczyć na początku tworzenia. Byłoby to zapamiętane w różnorakich mitologiach jako smok lub pierzasty wąż i przedstawiane jako starożytny symbol pożerającego samego siebie węża zwanego Ouroborosem.
Saturn w swym rydwanie ciągniętym przez uskrzydlone węże, wizerunek popularny w rzymskiej mitologii. (ilustracja PD)
Saturn walczący z Potworem Chaosu, tym Smokiem lub Pierzastym Wężem ze światowej mitologii. Wzmocniona aktywność plazmy elektrycznej zwana prądami Birkelanda przybrałaby wygląd słupa światła prowadzącego w górę ku Saturnowi.
Wspomnienia kulturowe czasów kiedy Saturn walczył z Potworem Chaosu: (u góry) Chińskie smoki z centralną perłą, zdjęcie Shizhoa; (u dołu po lewej) Quetzecoatl Azteków w komplecie z gwiezdnym rozbłyskiem; (u dołu po prawej) Oko na dłoni otoczone przez dwa węże – Indianie Ameryki Północnej. (Na skradzionym Naszyjniku Tajemnic zuluskiego Sanussi Credo Mutwy widoczny był identyczny symbol oka na dłoni – przypis tłumacza).
Ikoniczny symbol Ouroborosa, pożerającego samego siebie węża który jest archetypem Potwora Chaosu który pojawił się na niebiosach po narodzinach planety Wenus.
Podczas gdy przekształcony Saturnijski dysk Purpurowego Świtu walczył by pokonać tego Potwora Chaosu zaczął on przybierać aspekt wielkiej gałki ocznej z przymałym czerwonawym centrum lub źrenicą, zielonkawą tęczówką i większą, jasną częścią dysku tworzącą masę rogówki. Wyglądało to na żywe oko i z czasem, kiedy czarne spirale Potwora Chaosu zniknęły, można było dostrzec odbarwianie się przecinające jego świecący zewnętrzny dysk podczas gdy zielono ubarwiona tęczówka okazjonalnie zdawała się tworzyć ośmioramienny rozbłysk emanujący z dysku jako całości.
Po swym rozbłysku i wyrzucie Wenus Saturn wahał się okresowo pomiędzy spokojniejszymi czasami kiedy to Wenus można było ujrzeć za Marsem i bardziej aktywnymi elektrycznie okresami w których Wenus rozbłyskiwała w charakterystycznym ośmioramiennym rozbłysku.
Stąd objawiło nam się Wszystkowidzące Oko. Było ono teraz bogiem który powędrował do annałów mitologii jako Ra/Ozyrys/Horus, Kronos i Saturn. Saturn ujawnił się nam i z czasem tego samego dokona jego narzeczona, Gwiazda Wieczorna znana jako Wenus i jego dziecko Gwiazda Poranna zwana przez starożytnych między innymi imieniem Marsa.
Oko Horusa – słynna stylizowana wersja konfiguracji Saturna popularna w kulturze starożytnego Egiptu.
Wszystkowidzące Oko na amerykańskim banknocie jednodolarowym jest najbardziej współczesną symboliczną inkarnacją konfiguracji Saturna.
Tłumaczył: Redimix
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz