czwartek, 27 czerwca 2019

bramińscy czarodzieje ,fakirzy


„Ulubioną siedzibą magii zdają się być Indie. W kraju tym nie
przypisują nic zwyczajnym przyczynom, a nie ma czarów i uroków
do których by Hindus nie uważał niezdolnymi swoich czarodziejów.
Przeciwności, nieszczęścia, choroby, przedwczesna śmierć,
bezpłodność kobiet, poronienia, zawody, zaraza na bydło,
słowem wszelkie klęski gnębiące ludzkość, przypisywane są
tam zawsze praktykom tajemnym lub diabelskim jakiegoś
złośliwego czarodzieja opłaconego przez nieprzyjaciela.”
Dzisiaj będzie opowieść o bramińskich czarodziejach czyli fakirach
i „cudach” jakie robią potęgą swojego umysłu. We wcześniejszym
artykule napisałem o życiu i wierzeniach braminów ,dziś przykłady
z doświadczeń przeprowadzonych przez autora książki – Świat
pozagrobowy w świetle nauk tajemnych ,Ludwika Jacolliot z
fakirami. Autor książki ,na podstawie której powstał ten artykuł
mieszkał przez wiele lat w Indiach w XIX wieku i przez wiele dni
zapraszał do własnego domu fakirów i wydawał im polecenia do
wykonania, zadawał pytania, notował i starał się wyeliminować z
doświadczeń wszelkie możliwości fałszerstwa. Podczas wszystkich
doświadczeń w pomieszczeniu były tylko oni dwaj czyli autor
i fakir aby jeszcze wyeliminować pomoc innych osób.
Zacznijmy od podziału wtajemniczonych według klas:
„Pierwsza klasa wtajemniczonych obejmuje:
  1. Grihastów.
  2. Purohitów.
  3. Fakirów.
Grihastowie czyli głowy rodzin są jakby łącznikiem pośrednim
pomiędzy świątyniami a ludem. Mają oni jedynie prawo i obowiązek
wywoływać w tajnym ustroniu swego mieszkania duchy przodków
i to tylko ze swego drzewa genealogicznego w celu otrzymywania
od nich nauk przeznaczonych dla kierowania się w wędrówce
ziemskiej.
Purohici czyli pospolici kapłani, biorą udział we wszystkich
uroczystościach rodzinnych, wywołują duchy przodków, wypędzają
złe duchy, wyprowadzają horoskopy, przewodniczą urodzinom,
małżeństwom, pogrzebom, wywołują zjawiska przepowiedni
szczęśliwych lub nieszczęśliwych i radzą we wszystkich wypadkach
opętania w celu oswobodzenia osób od mocy nieczystej.
Fakirzy czyli czarodzieje są kwestarzami świątyń, przebiegają oni
nieustannie wsie i miasta, wykonują na żądanie rzeczy najbardziej
nadzwyczajne i najsprzeczniejsze z tym co przyjęto nazywać
prawami natury, wspomagani przez duchy towarzyszące wszystkim
ich operacjom – według relacji braminizmu, mają też upoważnienie
i władzę wywoływania takowych.
Klasa druga wtajemniczonych obejmuje Sanjasów.
Klasa trzecia to:
    1. Nirvani.
    2. Jogini.
W tych dwóch klasach wyższych władza Wtajemniczonych jest
tej samej natury, tylko że się potęguje w wyższym stopniu.
Mają oni zdolności poddawania całego świata widzialnego swej
woli lecz wywołują zjawiska nadprzyrodzone tylko wewnątrz
świątyń a w rzadkich wypadkach u radżów i innych potężnych
i bogatych osobistości Indii. Według ich przechwałek czas,
przestrzeń, materia, nawet życie są dla nich niczym, dusze ich
posiadają władzę opuszczania swej powłoki śmiertelnej i
powracania do niej, rozkazują oni żywiołom, przenoszą góry
i wysuszają rzeki.
Było dla nas rzeczą niemożliwą uzyskać od wtajemniczonych
wyjaśnienia tyczącego się tej części Księgi Pitri ,która obejmuje
formuły, osłonięte tajemnicą przed profanami.
Formuły zaklęć magicznych kierowanych do różnego
rodzaju złych duchów są utrzymywane w tajemnicy przez
kapłanów indyjskich, tak samo jak formuły wywoływań
duchów wyższych. Stanowią one również osobną część księgi
Agrushada ,której nazwa Agrushada Parikshai pochodzi
właśnie od czarodziejów. Agrushada mówi również o zmorach,
inkubach i demonach Indii.
Jak widzimy cała ta organizacja opierająca się na kastach ma
na celu zapewnienie panowania nad narodem – stanowi
kapłańskiemu.
Niezależnie od bezpośredniego wpływu, czarodzieje mają liczne
kolekcje amuletów, talizmanów i środków zapobiegających
wszelkim czarom i urokom, na które mają ogromny zbyt.
Są to paciorki szklane, zaczarowane przez zaklęcia, wysuszone
korzenie aromatycznych ziół, mosiężne blaszki, na których
wyryte są kabalistyczne litery, tajemnicze wyrazy lub
dziwaczne rysunki.”
Autor mieszkał wiele lat w Pondichery. Fakirów indyjskich
uważał za prostych prestidigitatorów i zawsze odprawiał ile
razy się rekomendowali. Jednak słyszał wiele opowiadań o ich
nadzwyczajnych zdolnościach i w końcu postanowił je
sprawdzić dlatego też postanowił przyjąć kolejnego fakira,
który go odwiedził i zaproponował usługi. Fakir nazywał się
Salvanadin Odear ,miał ze sobą laseczkę o siedmiu kolankach,
był chudy i skąpo ubrany. Pierwszy przykład „czarów”:
„Fakir poprosił mnie bym mu dał przez mego służącego
siedem doniczek napełnionych ziemią, siedem cienkich kijów,
długich na dwa łokcie i siedem liści zerwanych z jakiego bądź
drzewa. Nie dotykając ich ,kazał je umieścić na jednej linii,
w odległości około dwóch swoich ramion i polecił aby w każdą
doniczkę wbił jeden kij a na każdym z nich osadził liść przebity
pośrodku. Każdy liść opadł wzdłuż pionowo stojącego kija i
oparł się o doniczkę jakby jej pokrywa. Po dokonaniu tego,
fakir wzniósł ręce złączone ponad głową i słyszałem jak
wypowiadał wyraźnie w języku tamul następujące wezwanie:
'Niech wszystkie potęgi czuwające nad zasadą duchową życia
i nad materią chronią mnie przed gniewem Pizacha (złych
duchów) i niech duch nieśmiertelny mający trzy postaci nie
odda mnie zemście Jamy'. Kończąc wyciągnął ręce w kierunku
doniczek z ziemią i zostawał nieruchomy jakby w ekstazie.
Od czasu do czasu wargi jego poruszały się jak gdyby powtarzał
dalej swoje tajemnicze wezwanie, lecz żaden głos nie dochodził
mych uszu. Słyszałem ,że media europejskie posługują się
pewnym alfabetem w ich mniemanych rozmowach z duchami.
Objaśniłem to fakirowi i zapytałem w jaki sposób mogłaby
zaistnieć komunikacja za pomocą takiego środka. Odpowiedział
pytaj ,liście pozostaną nieruchome gdy duchy nie będą miały ci
nic do powiedzenia, przeciwnie ,będą się wznosić gdy będą
chciały dać ci poznać myśli tych, którzy nimi kierują.
Miałem grę składającą się z liter i cyfr mosiężnych ,wrzuciłem
je wszystkie zmieszane do woreczka płóciennego a fakir
przybrawszy na powrót swą pozycję do wywoływania,
pomyślałem o mym przyjacielu, zmarłym około dwudziestu
lat temu i zacząłem wyjmować po jednej cyfrze i literze.
Biorąc każdą kostkę spoglądałem na wypowiadaną literę lub
cyfrę, patrząc na liście aby dostrzec najmniejszy ich ruch.
Czternaście kostek już użyłem a nic nadzwyczajnego nie
zdarzyło się, gdy wtem z pojawieniem się litery A, liście
poruszyły się i wzniósłszy się szybko aż do szczytu kijów,
opadły nieruchome na deskę, w której tkwiły kawałki bambusu.
Nie zdołałem ukryć wrażenia jakie uczułem widząc owo
wznoszenie się liści zgadzające się z pojawieniem pierwszej
litery imienia mego przyjaciela. Gdy woreczek opróżnił się,
wrzuciłem doń na nowo wszystkie litery i cyfry i dalej
prowadziłem ciągnięcie. Otrzymałem kolejno litera za literą,
cyfra za cyfrą następujące zdanie: Albain Brunier zmarły w
Bourg-en-Bresse 3 stycznia 1856 roku. Imię ,kraj, data ,
wszystko ściśle zgadzało się. Czułem jak krew mi napływa
do mózgu gdy czytałem te wyrazy, które się mieniły w dziwny
sposób przed moimi oczami.”
Czyż to nie tzw. cud? Czy zauważyliście że autor nic nie mówił
fakirowi tylko pomyślał o swoim zmarłym przyjacielu! Mógł
pomyśleć o czym chciał ,fakir musiał czytać w jego myślach
aby odgadnąć. Fakir przychodził przez piętnaście dni i był
poddawany wszelkim wymaganiom autora ,robił to z całą
uległością. Autor modyfikował opisane doświadczenie poprzez
zmianę daty dnia, miesiąca i roku, zmianę liter stanowiących
nazwisko. Co o tym napisał:
„Na ostatnim posiedzeniu jakie mi udzielił fakir, obniżył on
za pomocą zwyczajnego pawiego pióra, pusty talerz wagi,
podczas gdy talerz przeciwny obciążony był przez 80kilo.
Przez proste położenie rąk wieniec z kwiatów pływał w
powietrzu, jakieś nieokreślone głosy przebiegały przestrzeń
a niewidzialna ręka kreśliła świecące głoski. Ostatecznie ,co
do faktów czysto materialnych, powiedzieć mogę iż nie
dostrzegłem nigdy żadnego podstępu, pomimo że
poddawałem wszystko najściślejszej kontroli w celu
zapobieżenia mu. Co do faktów psychologicznych, usuwając
wszelką hipotezę interwencji nadprzyrodzonej a przyjmując
jedynie łączność fluidyczną między operatorem a obecnym,
oznajmić muszę iż nie osiągnąłem osobiście nic stałego, nic
nieziemskiego.”
W styczniu 1866r. autor przybył do świętego miasta Benares.
Tutaj poznał jak sam określił ,najdziwaczniejszego fakira
jakiego napotkał w Indiach. Przybył on z Trivanderamu na
przylądku Komorin, nazywał się Kowindazami. Autor
zaprosił fakira do swojego mieszkania. Na początku zapytał
fakira:
„Wiesz jaka siła rozwija się w tobie gdy wywołujesz zjawiska?
Odpowiedź – To nie siła przyrodzona tu działa, ja jestem tylko
narzędziem, przywołuję dusze przodków, one to objawiają
swą potęgę.
Pytałem wielu fakirów o to samo, wszyscy dawali mi mniej
więcej tę samą odpowiedź. Uważają się oni tylko za
pośredników między tym światem a niewidzialnymi.”
Jak widać, mamy znowu potwierdzenie wiary braminów w
niewidzialnych czyli w świat duchów. Co więcej ,to dzięki
modlitwom do owych duchów pomagają one fakirom w
tworzeniu tzw. cudów jak by nazwał to nie znający tematu
człowiek. Osobiście uważam, że Jezus również mógł znać
wiedzę tajemną ,dzięki której dokonywał uzdrowień czy
innych 'cudów'. Co więcej ,wiedza tajemna polegała
również na wskrzeszaniu zmarłych a jak wiadomo Jezus
zmartwychwstał ale o takich doświadczeniach napiszę przy
opisie wiedzy kahunów polinezyjskich w innym artykule.
Z fakirem Kowindazami autor spędził kilka dni na
przeprowadzaniu różnych doświadczeń. Opiszę ciekawsze.
„Fakir przyjął pozycję z dwoma rękami wyciągniętymi nad
ogromnym brązowym naczyniem, pełnym wody. Nie
upłynęło pięć minut gdy naczynie zaczęło drżeć i po chwili
przybliżać nieznacznie bez wstrząsów ku niemu, w miarę
zmniejszania się odległości zaczęły się wydobywać z naczynia
dźwięki jakby uderzano w nie stalowym prętem. W pewnej
chwili uderzenia były tak liczne i szybkie ,że sprawiały
wrażenie jakby gradu padającego na metalowy dach.
Poprosiłem Kowindazamę abym mógł kierować działaniem,
na co się zgodził natychmiast. Naczynie zawsze pod wpływem
czarodzieja posuwało się naprzód ,cofało się lub pozostawało
nieruchomo stosując się do żądania jakie wyrażałem. To znów
na jeden mój rozkaz dźwięki zamieniały się na nieprzerwane
warczenia albo przeciwnie, następowały po sobie powoli z
regularnością i dokładnością tykania zegara. Zażądałem aby
tylko co dziesięć sekund następowało uderzenie i śledziłem
na moim zegarku bieg wskazówki sekundowej. Potem
dziesięć krótkich uderzeń dało się słyszeć w ciągu pięciu
sekund. A wszystko to odbywało się bez przyrządów na
tarasie wielkości kilku metrów kwadratowych. Naczynie
wprawiane w ruch miało kształt wielkiej czary i było tak
ciężkie ,że dwóch ludzi mogło je zaledwie poruszyć.
Cóż to byłą za siła ,która poruszała taką masę?
Ponowiłem te same doświadczenia i powtórzyły się w
tym samym porządku i z taką regularnością jak poprzednio.
Fakir, który nie opuszczał swego miejsca ani nie zmieniał
pozycji, podniósł się nieco i położył końce swych palców
na brzegu naczynia, które zaczęło po chwili kołysać się do
taktu na prawo i na lewo z coraz większą szybkością.
Co jednak najbardziej mnie uderzyło to mianowicie ,że
woda zostawała nieruchoma w naczyniu jakby była
przyklejona do naczynia. Trzy razy podczas tych kołysań
naczynie wzniosło się nad posadzką około dwudziestu
centymetrów a gdy spadło na ziemię odbyło się to bez
żadnego dźwięku. Byłem pod urokiem ,patrząc ,notując,
nakazując wywoływać każde zjawisko z różnymi
modyfikacjami.”
Czyż to ni są tak zwane cuda dla nas ,ludzi zachodu?
Na wspomnianym tarasie byli tylko oni dwaj , nikogo
więcej nie było podczas doświadczeń aby ograniczyć
możliwości zafałszowania. Mnie to przesuwanie
ciężkiej czary dało do myślenia ,ponieważ w ten sam
sposób mogły być przesuwane ciężkie kamienne bloki
piramid. Wiadomo ze wiedza tajemna jest wiedzą
starożytną i zapewne kiedyś była powszechniejsza i
bardziej rozwinięta chociaż na pewno tylko wybrani
tzw. magowie mogli się nią posługiwać. Teraz taka
wiedza jest przed nami ukrywana i też tylko wybrani
ją znają. Teraz opiszę zjawisko wzniesienia:
„Wziąwszy laskę z drzewa żelaznego ,którą przywiozłem
z Cejlonu, fakir oparł prawą rękę o jej gałkę a oczy
utkwiwszy w ziemię zaczął wymawiać zaklęcia magiczne,
których nie używał w poprzednich dniach. Oparty jedną
ręką na lasce, fakir wzniósł się powoli na jakieś pół
metra nad ziemię, z nogami skrzyżowanymi wschodnim
zwyczajem i pozostał tak nieruchomy, w pozycji dość
podobnej do postawy posążków Buddy. Żadna podpora
nie łączyła go z laską, która stykała się z jego ciałem
jedynie poprzez dłoń jego prawej ręki.”
Podobne do poprzedniego doświadczenia ale tym
razem sam fakir został uniesiony. Nie ma wytłumaczenia
na takie „cuda” jak stosowanie starożytnej wiedzy
tajemnej czyli można powiedzieć modlitwy do duchów.
Zresztą wyżej podałem odpowiedź fakira ,że są oni
tylko pośrednikami kierowanymi przez duchy podczas
swoich wywoływań. Tu kolejna taka sama odpowiedź
fakira i pytania autora:
„ -Fakir jest niczym, odpowiedział z zimną krwią, on
wypowiada tylko mantry a duchy są posłuszne. To cienie
przodków frangi odwiedziły cię w nocy.
-Masz więc władzę i nad duchami obcych?
-Nikt nie może rozkazywać duchom.
-Źle się wyraziłem, jakże się dzieje, że dusze Francuzów
mogą słuchać przychylnie próśb Hindusa, wszak nie
należą do twej kasty?
-Nie ma kast w wyższych światach!
-Więc to moi przodkowie zjawili się tej nocy?
-Tak jak powiedziałeś.”
Dowiadujemy się z tej rozmowy że fakir modlił się
do duchów przodków autora aby one odwiedziły go.
Co oznacza ,nie ma kast w wyższych światach?
Chyba należy rozumieć wyższe światy jako duchowe
światy czyli niematerialne. Nie ma tam podziałów jak
na ziemi ale jak opisywałem we wcześniejszym
artykule o braminach różnią się one poziomem
osiągnięć duchowych. Co to daje? Wydaje się że daje
większe możliwości ,większą wiedzę bo im wyżej
rozwinięty jest duch czy dusza tym w coraz wyższych
światach może przebywać i tam zdobywać nową
wiedzę bo wierzę że cały czas ją zdobywamy i jest ona
coraz potężniejsza ,podobnie jak w naukach braminów
na poszczególnych stopniach wtajemniczenia.
Cytat odnoście wywoływania duchów:
„Wywoływania są dwojakiego rodzaju. Kierowane są do
duchów przodków, owe duchy, wywoływane mogą
przybyć na wezwanie skierowane do nich, jakikolwiek
zdobyły stopień, a także do duchów ,które nie należą do
drzewa rodowego wywoływacza, ale wezwania są
bezskuteczne, jeśli się odnoszą do duchów, które już
przebyły stopień bezpośrednio wyższy nad ludzkość.
Jak widać człowiek może wywołać ducha jednego ze
swych przodków w każdej okoliczności, choćby ten
doszedł już do rangi Prajapati, najwyższego kierownika
stworzeń i miał już być zaabsorbowany w wielkiej Duszy.”
Cytat ten mówi również o mnogości wyższych światów
duchowych i o „wielkiej Duszy” co można by nazwać
u nas Stwórcą. Teraz następny opis „czarów” fakira:
„Wziąwszy prosty stołek bambusowy bez poręczy
usiadł na nim ze skrzyżowanymi nogami a ręce założył
na piersiach. Po kilku chwilach przez które fakir zdawał
się skupiać swą wolę, bambusowy stołek na którym
siedział zaczął się cicho poruszać po ziemi małymi
ruchami, posuwając się za każdym razem o jakieś dziesięć
centymetrów. Obserwowałem Hindusa uważnie, był
nieruchomy jak posąg. Taras miał siedem metrów długości,
stołek w ciągu dziesięciu minut przebył go a dotarłszy do
końca zawrócił z powrotem i dotarł do miejsca, w którym
znajdował się pierwotnie. Kazałem powtórzyć trzykrotnie
owo doświadczenie, które tak samo się udało. Powinienem
zaznaczyć, że skrzyżowane nogi unoszącego się fakira
znajdowały się ponad ziemią o całą wysokość stołka.”
Teraz autor chce sam wymyślać doświadczenia dla fakira
aby jeszcze bardziej ograniczyć oszustwa. Pyta fakira:
„Czy nie mógłbyś pozwolić mi ,rzekłem ,abym ja sam
wskazał ci dziś zjawiska jakie pragnąłbym, abyś wywołał,
zamiast zostawiać to twojemu natchnieniu?
Zrobię co karzesz odrzekł po prostu Hindus.
Wziąwszy więc mały drewniany stolik, który podniosłem
bez wysiłku dwoma palcami, umieściłem go na środku
tarasu, prosząc fakira czy nie mógłby spowodować by
nie można go było poruszyć i przenieść gdzie indziej.
Malabarczyk skierował się natychmiast ku małemu
stolikowi i położywszy obie ręce na blacie pozostał
nieruchomo w tym położeniu blisko kwadrans, po
upływie tego czasu rzekł mi, uśmiechając się
-Duchy przyszły i nikt nie będzie mógł poruszyć tego
stolika bez ich woli.
Zbliżyłem się z pewnym niedowierzaniem i uchwyciwszy
stolik spróbowałem podnieść go, nie ruszył się, jakby był
wmurowany w posadzkę. Podwoiłem wysiłek i blat
stolika został mi w reku. Chwyciłem więc za nogi stojące
jeszcze połączone dwoma poprzeczkami na krzyż, lecz
nie osiągnąłem lepszego skutku. Poprosiłem fakira aby
udał się na przeciwny koniec tarasu, co uczynił i w
istocie po kilku minutach nogi stolika można było ruszyć.
Była tam więc jakaś siła.”
Następnie poprosił fakira aby wywołał melodię.
Za pomocą małego sznurka, którym autor obwiązał
drewniany prostokąt obejmujący mieszek (część przeciwległą
klawiszom)zawiesił flet na jednym z żelaznych prętów tarasu
w sposób, że wisiał w powietrzu jakieś pół metra nad ziemią.
Zapytał:
„-Czy nie mógłbyś wywołać jakiejś melodii?
-Wywołam dawnego ducha muzyki pagod – odrzekł z
zimną krwią.
Zaczekałem. Instrument ,zaraz po moim żądaniu zaczął
poruszać się i wydał najpierw szereg akordów, podobnych
dość do jakiegoś preludium a następnie zaczął śmiało
wygrywać jedną z najpopularniejszych pieśni na wybrzeżu
malabarskim. Przez cały czas wykonywania pieśni fakir
nie uczynił najmniejszego ruchu, poprzestając na dotykaniu
sznurka, który jedynie łączył go z harmonii fletem.
Chcąc skontrolować doświadczenie ,przyklęknąłem aby
dokładnie obejrzeć ruchy instrumentu i widziałem wyraźnie,
a złudzenie tu można wykluczyć jak klawisze opadały i
podnosiły się, stosownie do melodii.”
Jeszcze jedno ciekawe ,obrazowe doświadczenie:
„Przyniósł ze sobą woreczek napełniony bardzo drobnym
piaskiem, który wysypał na ziemię i wyrównał ręką tak,
aby tworzył powierzchnię około pięćdziesięciu centymetrów
kwadratowych. Po dokonaniu tego poprosił abym usiadł
naprzeciw niego przy stole z ołówkiem i kartką papieru.
Gdy zażądał kawałka drewna, podałem mu patyk bambusowy,
który on umieścił delikatnie na warstwie piasku.
-Słuchaj -rzekł mi – będę wywoływał Pitri. Gdy zobaczysz
przedmiot, który ni dałeś, wznoszący się pionowo i dotykający
ziemi drugim końcem, możesz kreślić na papierze znaki jakie
ci się podoba a ujrzysz je odtworzone na piasku.
Wyciągnął potem obie ręce poziomo przed sobą i zaczął
mruczeć tajemnicze formuły wywoływań. Po kilku chwilach,
bambus uniósł się z wolna tak jak powiedział, jednocześnie
ja zacząłem prowadzić ołówek po papierze, jaki miałem przed
sobą, kreśląc najdziwaczniejsze figury. Widziałem jak bambus
naśladował wiernie wszystkie moje ruchy, kreśląc fantastyczne
arabeski jakie rysowałem kolejno na piasku. Gdy się
zatrzymałem, improwizowany ołówek zatrzymał się również,
gdy zaczynałem znów mnie naśladował. Fakir nie zmieniał
swej pozycji i nic na pozór nie łączyło do z drobnym
narzędziem, którym kierował. Pragnąc wiedzieć czy z miejsca
w którym się znajdował nie mógł śledzić ruchów jakie
nadawałem ołówkowi na papierze, co jednak nie wytłumaczyłoby
jak mógł potem odtwarzać znaki, nie dotykając powierzchni
piasku na której się odtwarzały – odszedłem od stołu i
przybierając identyczną pozycję z Kowindazamą ,mogłem się
przekonać ,że nie mógł on zdawać sobie sprawy z moich ruchów.
Sprawdziłem następnie nakreślone obustronnie znaki – były
identyczne. Fakir wyrównawszy na nowo całą powierzchnię
piasku odezwał się do mnie.
-Pomyśl o jakimś wyrazie w języku bogów-sanskrycie.
-Dlaczego mianowicie w tym języku?
-Ponieważ duchy łatwiej się posługują tą nieśmiertelną mową
zakazaną nieczystym.
Hindus wyciągnął znów ręce, jak to czynił poprzednio,
magiczny ołówek poruszył się, stanął stopniowo i napisał
bez wahania wyraz „Parushaha” - Rodziciel niebieski.
Był to w istocie wyraz, o którym myślałem.
-Pomyśl o jakimś całym zdaniu – mówi dalej czarodziej.
-Już pomyślałem, odrzekłem.
I „ołówek” wypisał na piasku następujące zdanie:
Adisete Weikuntam Haris – Vishnu śpi na górze Weikunta.
-Czy duch, który ci daje natchnienie, mógłby mi przytoczyć
wiersz 243 z czwartej księgi „Manu”?- zapytałem.
Zaledwie wypowiedziałem to żądanie gdy patyk postarał
się je zadowolić, litera za literą, wskazany wiersz został
napisany przede mną.
Na koniec ,na ostatnie doświadczenie zażądałem odpowiedzi
kładąc rękę na małej zamkniętej książce, obejmującej kilka
pieśni Rig-Vedy, na pytanie, jaki jest pierwszy wyraz
piątego wiersza, stronicy dwudziestej pierwszej?
Odpowiedź brzmiała: Dewodatta – Dany od Boga.
Stwierdziłem ,że tak było w istocie.
-Chcesz postawić jakieś pytanie w myśli?-rzekł czarodziej.
Zrobiłem zwykły ruch głową na znak potwierdzenia i na
piasku został wypisany następujący wyraz – Wazundara
czyli Ziemia. Pytanie moje brzmiało:
Kto jest naszą wspólną matką?”
Czyż te doświadczenia nie są imponujące? Jak dla mnie są.
Tyle różnych możliwości i doświadczeń wykonywanych na
zamówienie ,czyli wymyślanych przez autora i to jeszcze
podawanych myślami a nie słowami. I wszystko jest robione
na bieżąco ,bez namysłu i przygotowania. Nie da się tego
wytłumaczyć znaną nam nauką. Ale jest to wiedza skoro
ludzie ,czyli fakirzy mogą ją zdobyć więc jest również
możliwa do nauczenia przez innych. Niestety jest ściśle
ukrywana przed masami, tylko nieliczni są do niej
dopuszczani, w wypadku braminów ,ci z ostatniego stopnia
wtajemniczenia ,starannie wybrani po dziesiątkach lat
nauki i poświęceń. Pokazują oni co potrafią „wyczarować”
lecz nie zdradzają w jaki sposób to czynią, nie zdradzają
magicznych formułek i sposobu jak doszli do takiego
wysokiego stanu współpracy z duchami zmarłych przodków.
Jest to wiedza którą można wykorzystywać w dobrych jak
i złych celach. Napiszę o tym przy opisie „czarowania”
kahunów polinezyjskich w innym artykule.
Na koniec jeszcze cytat autora o samej magii:
„Aby stać się biegłym w magii, wystarczy uczyć się od
nauczyciela magii, którego czarodzieje zwą swym guru,
ni mniej ni więcej tylko tak jak wyznawcy doktryny
filozoficznej Pitri, formuł wywoływań oddających w
naszą moc złe duchy i ich potęgę. Dla wprawienia
duchów w działanie, czarodziej ucieka się do rozmaitych
tajemniczych praktyk, do zaklęć ,ofiar i rozmaitych formuł.”
Ten artykuł miał pokazać ,że istnieją siły o których mało
kto ma pojęcie ,siły którymi można kierować i które mają
wielką moc. Te doświadczenia pokazują tę moc choć
pokazują tylko tzw. wierzchołek góry lodowej.
Domyślam się że taką wiedzę posiadały stare plemiona
w różnych częściach ziemi np. indiańscy szamani.
Niestety ,rozwój cywilizacji i religii niszcząc te plemiona
wytępił też tą wiedzę. Zeszła ona do „podziemia” tym
bardziej że religie np. chrześcijańska paliła na stosie ludzi
stosujących taką magię uważając ich za wiedźmy. Myślę,
że Kościół ,przynajmniej na szczycie czyli w Watykanie
znał prawdę ale chciał wyeliminować postęp i konkurencję,
która ograniczała by ich władzę nad ludem.
Artykuł wyszedł długi ale chciałem umieścić w nim dokładne
cytaty opisujące magię fakirów aby każdy mógł sam się nad
tymi doświadczeniami zastanowić i przemyśleć jaki ta
wiedza może mieć wpływ na rozwój ludzkości i dlaczego
nie jest uczona w szkołach jej pozytywna strona a można na
jej podstawie leczyć ,budować ,tworzyć itp. Moja odpowiedź
brzmi, ta wiedza jest zatajana aby nami łatwiej rządzić i
wykorzystywać nas finansowo. Jak widzimy stosowanie tej
wiedzy można powiedzieć nie wymaga nakładów finansowych
czyli nie tworzy kosztów przez co wszystko co jest możliwe
do stworzenia z jej wykorzystaniem będzie bardzo tanie w
produkcji a jak napisałem możliwości tej wiedzy są duże.
Wykorzystana w tajemnicy przez garstkę ludzi u władzy
daje im jeszcze większą przewagę nad narodami. Będzie to
jeszcze bardziej widoczne gdy opiszę magię kahunów.
Podczas gdy my musimy zasuwać na opłaty za energię czy
paliwo oni mają te produkty za darmo dzięki takiej wiedzy
albo wręcz są one zbędne z powodu poznania np. nowej
metody transportu. Można by wymyślić więcej zastosowań
jakby dobrze się poznało tą zakazaną wiedzę.
Dzięki za uwagę. Skyszaman

niedziela, 2 czerwca 2019

wybory do UE 2019r.


Po wyborach do UE, wyniki mnie niemile zaskoczyły do tego stopnia,
że podejrzewam fałszerstwa wyborcze oczywiście na niekorzyść
prawicy czyli Konfederacji(4,55%) i Kukuiz15(3,69%) i zbyt dobre
czyli zawyżone wyniki PIS(45,38%) ,Koalicji Europejskiej(38,47%)
(czyli PO razem z komuchami SLD i PLS) i Wiosny(6,06%).
Partie ,które najbardziej oszukiwały swoich wyborców podczas
swoich rządów dostały najwięcej głosów a prawica walcząca o
wolną Polskę nie dostały się do parlamentu, to jakiś paradoks.
Zadziwiająco wysoka frekwencja tych wyborów i zadziwiający
spadek głosów dla Konfederacji z ponad 6% wieczorem do 4,5%
rano co nie jest dla mnie normalne. Dodatkowo zastanawia fakt, że
w poprzednich wyborach do UE partia Korwina samodzielnie
dostała się do parlamentu UE czyli przekroczyła próg wyborczy
podczas gdy w obecnych kilka połączonych partii i ruchów
tworzących Konfederację otrzymał dużo gorszy wynik. Nie jest to
dla mnie normalne. Konfederacja była widoczna i działała w
Sejmie i w marszach przeciwko act447 ,ich liderzy jeździli po
Polsce na spotkania wyborcze a partia Wiosna nic z tych rzeczy
nie robiła – następna poszlaka wskazująca na zawyżony jej wynik
w wyborach. Niski wynik Konfederacji w wyborach do UE nie
można tłumaczyć nie pójściem na wybory młodzieży czy też
jej sympatyków bo ci ludzie, którzy chodzą w marszach i
interesują się polityką czyli mają czas na przeglądanie netu,
czytanie i oglądanie TV internetowych na pewno znaleźli też
czas na głosowanie. Problem jest dotarcie do młodzieży i osób
starszych którzy polityka nie interesuje lub czerpią wiedzę tylko
z publicznej TV ale to jest wina Konfederacji że nie dotarła do
tej grupy. Wysoka frekwencja obniża procentowo wyniki
słabszych partii ale nie wieżę że Konfederacja w tak szerokim
składzie otrzymała tylko 4,55% głosów. Musimy pamiętać ,że
żyjemy w teoretycznym państwie ,zarządzani przez antypolskie
partie więc wszystko jest możliwe. Kiedyś mieliśmy ruskie
serwery wyborcze, teraz jest izraelskie oprogramowanie a tzw.
diabeł tkwi w szczegółach ,które należy sprawdzić przed
następnymi o wiele ważniejszymi wyborami do Sejmu.
Żydowska mafia chce wyłudzi od Polski ogromną kasę i nie
wydaje mi się aby pozwoliła decydować o tym gojom w
demokratycznych wyborach. Ich bezczelność i zachłanność
nakazuje zwrócić szczególną uwagę na bardzo możliwe
oszustwa wyborcze na korzyść partii ,które z nimi będą
współpracować w uzyskaniu od nas kasy. Ja zaliczam do tych
partii PIS ,PO i komuchów SLD czyli jak widać to te same
partie które odniosły sukces w obecnych wyborach do UE.
Co za przypadek? Te same partie są jednocześnie prounijne
czyli wspierają i pewnie nie za darmo zagraniczne koncerny,
wprowadzają niekorzystne dla naszej gospodarki prawo UE
przez co mamy strajki rolników ,wyjazdy młodzieży do pracy
za granicę i wręcz wyniszczanie naszych narodowych
przedsiębiorstw właśnie kosztem zachodnich koncernów i
banków. Tu macie link do wywiadu jak są fałszowane
wybory i co ważniejsze umożliwia to Państwowa Komisja
Wyborcza....


 
Jak powinien wyglądać oprócz papierowego głosowania
system elektronicznego przesyłania wyników? Mamy już
taki ogólnopolski system który jest bardziej skomplikowany
bo dotyczy wielu firm i wielu pracowników, przesyłane jest
wiele informacji na podstawie podpisów kwalifikowanych
czy zaufanych. Myślę o Płatniku ZUSowskim ,z którego
sam korzystam. Skoro można było zrobić Płatnika to
tym bardziej można zrobić prostszy system do wyborów
a konkretnie przesyłania głosów w formie elektronicznej.
Powinien on również zawierać możliwość wyborcy do
sprawdzenia swojego głosu po przesłaniu go do PKW,
czy zgadza się z rzeczywistym wyborem ale również ci
co nie głosowali powinni mieć możliwość sprawdzenia czy
nikt inny się pod nich nie podszył. Sporo fałszerstw w ten
sposób by wyeliminowano ale trzeba tez wprowadzić
zabezpieczenia przed innymi co oczywiście da się zrobić.
Dlaczego się nie robi takiego systemu? Dla mnie jest jasne
że specjalnie bo ten obecny umożliwia fałszerstwa i jest
to wykorzystywane aby w państwie teoretycznym nie
doszli do władzy prawdziwi patrioci co zresztą widzimy
na każdych wyborach wygrywanych albo prze partię
proniemiecką PO albo przez partię prożydowską PIS albo
przez komuchów z SLD. Prawdziwi patrioci nawet nie
przekraczają progu wyborczego. Tak właśnie działa
państwo teoretyczne.
Nie uważam również ,że nie istnienie Konfederacji w
reżimowych mediach PISowskich wpłynęło w tak dużym
stopniu na wyniki że Konfederacja znalazła się pod kreską.
Wielu świadomych wyborców PIS po ostatnich 4 latach
ich rządów zawiodło się na tej partii i zapewne zagłosowało
inaczej. Jak? Przecież nie PO czy SLD ,Wiosny też nie liczę.
Zostaje Kukiz15 i Konfederacja więc gdzie są te głosy w
wyborach? Rozpłynęły się podczas liczenia głosów czyli
oszustwa wyborczego. Dla mnie jest to bardzo
prawdopodobne tylko nikt oczywiście tego nie sprawdzi
gdyż jak już napisałem nie żyjemy w wolnym kraju tylko
w państwie teoretycznym.
Musiałem to napisać bo jestem wkurzony a poza tym
chcę utrwalić moje wnioski do późniejszych wydarzeń i
wyborów ,do porównań i ocen.
Dzięki za uwagę ,skyszaman