piątek, 26 sierpnia 2022

moja wycieczka rowerowa w Borach Tucholskich


Witam, dziś relacja z mojej wyprawy rowerowej po Borach

Tucholskich ,którą odbyłem pięknego ,słonecznego dnia,

03.08.2022r. Postanowiłem to opisać ponieważ była to

najdłuższa wyprawa rowerowa jaką do tej pory odbyłem.

Przejechałem około 52km w czasie 7h45min. Oczywiście

wielokrotnie się zatrzymywałem aby robić zdjęcia,

odpoczywać i podziwiać piękne widoki.

Poniżej mapka mojego przejazdu...















Przejazd jest na mapie zaznaczony liniami ciągłymi w kolorze

szlaku którym jechałem a jechałem różnymi szlakami.

Strzałki pokazują kierunek ruchu. Wyprawę odbyłem samotnie

ponieważ dzień wcześniej odbyliśmy długi ,25km spływ

kajakowy ze Swornychgaci do zapory w Mylof w czasie

prawie 6h i rodzinka byłą przemęczona. Poza tym ,nawet

wypoczęci nie wszyscy daliby radę tą trasę przejechać.

Wyjechałem ze Swornychgaci o 10.15 żółtym szlakiem

w kierunku na Chociński Młyn. Poniżej miejsce z którego

zacząłem ,czyli kąpielisko w Swornychgaciach przy ,

którym mieszkaliśmy w domku i kąpaliśmy się.














Na początku trasa prowadzi głównie wzdłóź drogi ,ścieżką

rowerową, jest płaska i nasłoneczniona. Za Chocińskim Młynem

zjechałem na wiejskie drogi i leśne ścieżki cały czas jadąc

żółtym szlakiem. Przejechałem między jeziorami Duże Głuche

i Małe Głuche. Poniżej widok na jez. Duże Głuche....












Jak widać można się kąpać nawet w leśnych jeziorach, są dobre

piaszczyste miejscówki z czystą wodą. Zresztą woda jest tam

wszędzie w jeziorach czysta, na kąpielisku w Swornychgaciach

z ponad metra w wodzie widziałem własne stopy.
























Następnie dojechałem do mostku na rzece Brda.

Widok z mostku poniżej. Tędy też są organizowane spływy

kajakowe, jest dużo tras wokół parku po Brdzie i licznych

jeziorach. Są to łatwe trasy dlatego można śmiało płynąć

z małymi dziećmi.










Po przekroczeniu Brdy dojechałem do jeziora Duże Łowne

i ośrodka Babilon. Ośrodek położony na uboczu ,cisza i

spokój ale drogo ,domek za dobę ze śniadaniem to 715zł.











W ośrodku już musiałem dokupić wody bo było gorąco i

dużo piłem. Trasa też nie była już płaska , zaczęły się lekkie

podjazdy po nierównym terenie ,czasami piachu w połączeniu

z ciepłym ,suchym powietrzem wzmagały pragnienie.

Ale za to zjazdy były cudowne, szybkość i wiatr w twarz,

który ochładzał i nogi odpoczywały. Przez miejscowości

Kopernicę i Wolność dojechałem do miasta Charzykowy.

Pamiętam ,do tej pory szło mi dobrze ,minęło dopiero 2,5h

mojej wyprawy ale zmęczenie będzie narastać również z

winy upalnego ,słonecznego dnia co szybciej męczy.

Poniżej zdjęcia z jez. Charzykowskiego i Charzykowy...



















Charzykowy to większe miasto niż Swornegacie ,większa plaża i

kąpielisko ale też więcej ludzi co widać na zdjęciu. Zadzwoniłem

do żonki aby dać znać że nie padłem i po dokupieniu wody ruszyłem

dalej ale już czerwonym szlakiem do Starego Młyna z drugiej

strony jez. Charzykowskiego (patrz mapa) po ścieżce rowerowej.

W Starym Młynie skręciłem w prawo ,wciąż czerwonym

szlakiem dojechałem do jez. Niedźwiedziego położonym w

lesie. A tu sporo ludzi nad dobrą piaszczystą miejscówką.

Widok poniżej...





















Pomyślałem, ludzie leżą ,opalają się i pływają a mi się zachciało

przygód rowerowych. Ale cóż robić skoro nie lubię się opalać

i jak to się mówi wolę aktywny wypoczynek. Po kajakach bolą

ręce ,teraz będą boleć nogi. W domu od prawie 10lat biegam po

lesie więc jestem wytrzymały i uparty, ruszyłem dalej zielonym

szlakiem. Niestety niedługo potem źle skręciłem ,nie zauważyłem

znaku na drzewie i musiałem ponad 2km wracać na swoją trasę.

A trasa była coraz ładniejsza bo zbliżałem się do granicy

Parku Narodowego w Borach Tucholskich. Widoczki z trasy..





















Była godzina 14.45 kiedy dotarłem do granicy parku narodowego.











Stąd niebieskim szlakiem zagłębiałem się w Bory Tucholskie.

Najpierw minąłem jezioro Wielkie Gacno...











Następnie przejechałem strumyk łączący jez. Płęsno z jez. Główka..











Dojechałem do skrzyżowania szlaków. Postanowiłem odbić w

prawo czerwonym szlakiem aby zobaczyć pobliskie jeziora

Bełczak i Jeleń. Jezioro Bełczak udało mi się sfotografować

ale do jez. Jeleń dojście było zarośnięte więc odpuściłem i

zawróciłem do skrzyżowania szlaków. Byłem coraz bardziej

zmęczony. Poniżej widok na jez. Bełczak...



















Dalej jechałem czerwonym szlakiem wzdłuż jez. Płęsno. Nad nim                     postanowiłem znaleźć fajną miejscówkę na odpoczynek i wypicie                            jedynego piwka jakie zabrałem na drogę. I znalazłem..











Była 16.00. Na widocznym na zdjęciu powalonym pniu usiadłem,

wyjąłem żywczyka w puszeczce ,niestety już niezbyt zimnego

ale i tak dobrze się piło w ten upalny dzień będąc spragnionym

i zmęczonym. Po nabraniu sił pojechałem dalej do słynnego

600-letniego dębu Bartuś. Widoki poniżej..




Potem niebieskim szlakiem udałem się do miejscowości

Małe Swornegacie. Tutaj ostatni raz dokupiłem wody ale

też zjadłem lody. Obejrzałem zwodzony most i miniplażę..







































Ludzi sporo ,plaża mała bo i miejscowość mniejsza od

Swornychgaci. Niedaleko za mostem skręciłem w prawo

na żółty szlak i pojechałem z powrotem przez Kokoszki

do Swornychgaci. Po drodze przekraczałem mostek na

rzeczce Chocina...



















Do domku dotarłem o 18.00 zmęczony. Przez całą wyprawę

nic nie jadłem bo nie maiłem chęci. Wykąpałem się i

położyłem aby odpocząć. Dopiero wieczorem wyszedłem na

spacer. Wyprawa zakończona powodzeniem chociaż pod

koniec było ciężko i na większych wzniesieniach podchodziłem

zamiast jechać bo sił brakowało. Mimo to jestem zadowolony.

Myślę ,że jeśliby dzień był chłodniejszy poszłoby mi szybciej

i w lepszym samopoczuciu. Na pewno jeszcze podobne

wyprawy sobie zaplanuję na przyszłych wakacjach.

Wrzucę jeszcze zdjęcia ze Swornychgaci, widok z mostu na Brdę..





















Poniżej koncert na plażowej scenie a potem potańcówka w sobotni

wieczór. Co sobota było coś organizowane tutaj albo w okolicy.






















Co do wycieczki ,to jechałem własnym rowerem ,których trzy

udało mi się upchnąć w bagażniku. Ale do wycieczki rodzinnej

musieliśmy wypożyczyć dwa rowery , kosztowały 60zł jeden

za cały dzień, albo 15zł za godzinę. Kajaki wypożyczaliśmy

po 50zł za jeden na cały spływ a spływaliśmy prawie 6 godzin.

Na koniec kąpielisko wieczorem w Swornychgaciach...

























Zapraszam do Borów Tucholskich bo warto. Wiele czystych jezior do

kąpieli z piaszczystymi plażami, piękna, długa i kreta wpadająca do

wielu jezior rzeka Brda doskonała do rodzinnych spływów kajakowych.

Do tego lasy czyli Bory Tucholskie i liczne szlaki piesze i rowerowe.

Wszystko w jednym miejscu dla lubiących aktywny wypoczynek.

Dzięki za uwagę ,skyszaman.